Dziś świetna powieść graficzna. Ale żeśmy się ubawili! A i napięcia było trochę. Pokochaliśmy te zwierzaki i chcemy więcej!
O czym mowa? Ano o powieści graficznej 'DC Liga Super-Pets: Wielka psota’ od Wydawnictwa Egmont. Autorami są: Heath Corson (scenariusz), Bobby Timony (rysunki) i Jeremy Lawson (kolory). Tłumaczeniem zajął się Mateusz Lis.
Już na początek zaznaczę, że musimy obejrzeć film 'DC Liga Super-Pets’. Bowiem akcja komiksu rozpoczyna się bezpośrednio po wydarzeniach w nim przedstawionych.
Każdy członek Ligi Super-Pets ma swojego dwunożnego przyjaciela, swojego człowieka. Problem w tym, że zwierzaki nie mogą znaleźć z nimi wspólnego języka. Przecież ludzie nie rozumieją mowy zwierząt. Mimo to udaje im się działać wspólnie – ręka w rękę i łapa w łapę. A kto jest członkiem ligi? Ano mamy Krypto – superpsa, którego najlepszym przyjacielem jest Superman (a prywatnie to oczywiście Clark Kent i… Bark Kent! 😁). Jest As – Batpies nie kogo innego, jak Batmana. Są też: PB – Wonder Świnka i jej pani Wonder Woman, Chip – wiewiórka ciskająca piorunami i jej pani – Jessica Cruz czyli Green Lantern, świnka morska Keith i Aquaman, Mark puszysta kulka ognia i jego pan Cyborg oraz nasz ulubieniec Merton – najszybsza na świecie żółwica i Flash – równie szybki człowiek. Wszyscy oni mają nieźle zadanie – rozprawić się z Misterem Mxyzptikiem czyli magicznym chochlikiem z piątego wymiaru, który pojawił się w Metropolis. Ludzcy superbohaterowie wpadają w jego pułapkę, więc cała nadzieja w czworonogach. Nie chcę Wam za dużo zdradzać, ale tych czworonogów robi się nagle więcej. Jest papuga, jest wombat, jest kozica… A skąd się wzięli? Musicie sprawdzić. Dodam tylko, że pewna sytuacja sprawi, że wszyscy nagle zaczną się świetnie rozumieć.
Dzieje się tu mnóstwo, akcja jest wartka. Nie brakuje humoru, a koniec pozostawia chęć na więcej.
Całości dopełniają naprawdę świetne rysunki. Kochany je wszyscy, całą rodziną. I nawet przyjaźniejszym okiem zaczęłam patrzeć na DC Comics bo od zawsze byłam team Marvel. Ale cicho sza! 😁





