Tak jak kocham tę serię, tak tom, który właśnie mam przed sobą mnie zawiódł. Głównie dlatego, że nie przeczytam go z moimi chłopakami. Nie teraz. Może kiedyś, jak będą starsi. Teraz jednak mam co do treści za dużo 'ale’ i sama nie wiem co myśleć.
Zacznę może od tego, że mowa o serii 'Opowieściach z Bukowego Lasu’ i o tomie 'Wyprawa po skarb’. Autorami są: Michel Plessix (scenariusz), i Loic Jouannigot (rysunki). Przekład przygotował Ernest Kacperski, a wydało Wydawnictwo Egmont (w ramach Klubu Świata Komiksu).
Tym razem sympatyczna, królicza rodzina Rabatków będzie miała kłopoty. Dzieci same, bez opieki, wyruszą na ryzykowną wyprawę podczas której będą szukać ukrytego skarbu. Wszystko przez to, że króliczątka są zafascynowane opowieściami o piratach i same chciałyby spotkać jakiegoś. Że o ukrytych skarbach nie wspomnę. Czy im się uda? I jak przebiegnie wyprawa? Tego możecie się dowiedzieć z komiksu, ale… Ano właśnie, tu pojawia się rzeczone ale. Już piszę co jest w moim odczuciu nie tak.
Na początek, moment w którym tata zostawia swoje dzieci same w lesie. Niby na chwilę i z zastrzeżeniem, że mają się nigdzie nie ruszać, ale wiadomo, jak to z dziećmi – długo w miejscu nie usiedzą. Kiedy już ruszają, spotykają po drodze tchórza, który raczej nie ma dobrych zamiarów. Idzie dalej z nimi, a oni… Pozwalają na to. Niby pojawia się tekst, że nie można chodzić nigdzie z nieznajomymi, ale zostaje potraktowany pobłażliwie. Okazuje się, że tchórz ma ukryte zamiary. Nie tylko chce zabrać króliczków skarb, ale też… Je zjeść. I okej, może faktycznie tak jest w przyrodzie, że silniejszy zjada słabszego. Ale nie wiem czy powinno się to pokazywać w komiksie dla najmłodszych. Jest jeszcze pojawienie się bohaterskiego taty (tak, tego samego, który zostawił króliczki w lesie 🤦♀️), który… Cóż. Wyskakuje z dużą dawką agresji w stronę tchórza. I okej, ratuje dzieci. Ale serio, czy trzeba pokazywać bójkę, dość obrazowo? Pojawia się tu również kradzież. I nic nie powinno jej usprawiedliwiać. Nawet chęć zorganizowania dzieciom niezapomnianej zabawy…
Wszystkie te elementy mniej by raziły, gdyby komiks nie pochodził z serii Mój Pierwszy Komiks 5+. Ale, muszę też parę rzeczy pochwalić. Piękne są ilustracje – jak zwykle w tej serii zresztą. Bardzo podoba mi się kreska, starodawne ubrania królików i ten klimat dawnego świata – bez elektroniki i postępu, który mimo, że dobry – potrafi zmęczyć. Piękna jest też wyklejka prezentująca dom króliczków. Jest tak śliczny, że chciałabym go odwiedzić. Czekam teraz na nowy tom. Mam nadzieję, że pozwoli pozbyć się niezbyt dobrego wrażenia i znów pokochać tę serię.





