Swoją przygodę z kryminałami zaczęłam z grubej rury, bo od Chmielewskiej i Christie, w których powieściach zaczytywała się moja mama. A zaraz po niej ja. Żałuję, że wtedy nie wiedziałam o Ellen Raskin i jej 'Grze o spadek’. Na szczęście teraz, za sprawą Wydawnictwa Kropka i świetnego tłumaczenia Emilii Kiereś poznałam tę powieść i się zakochałam. Przypomniałam sobie przy okazji jak bardzo lubię intrygi i zawiłe historie.
Jakże zaskakująca jest ta książka. A przy tym nieco przewrotna, z kryminalną intrygą, grą pozorów, a nawet dawką psychologicznych podchodów. Wszystko podane tak, by zachwycić młodzież i dorosłych i pomóc rozbudzić detektywistyczną żyłkę, sprawiając przy tym, że będzie się chciało tych kryminałów więcej i więcej.
Mamy tu jednego, nieżyjącego już ekscentrycznego milionera, jeden testament i aż 16 spadkobierców. Jak można się domyślić, każdy z nich chętnie by ów spadek przytulił. Jednak najpierw należy wziąć udział w niebezpiecznej grze, którą wymyślił sobie i w szczegółach zaplanował ów milioner, starszy pan, Samuel W. Westing. I teraz zaczyna się gra, a nasza szesnastka stara się rozwikłać niezwykłą zagadkę. Ten, komu się to uda, zgarnie cały spadek. Chyba, że na drodze staną mu bomby, śnieżyca albo… Nieboszczyk znaleziony w willi! Jak to się wszystko skończy? Warto sprawdzić. Zakończenie może Was zaskoczyć! Podobnie jak to, jak bardzo wciągające są gierki poszczególnych bohaterów. Podejrzewam, że niektórych zabiegów nie powstydziliby się nawet scenarzyści Mody na sukces 😁 A tak przy okazji lektury – chyba nabrałam ochoty, żeby nauczyć się w końcu grać w szachy 😁
I jeszcze jedno – tłumaczenie. Jest naprawdę dobre, czapki z głów. Te gry słowne, ciekawie opowiadana historia. To jak wszystko płynie… Pani Emilio gratuluję! Naprawdę wybornie się to czyta.
Polecam, szczególnie teraz, na długie, jesienne wieczory. Świetna rozrywka gwarantowana!
Książkę prezentuję w ramach naszej akcji #czytamyzkropka
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Kropka.


