Żałoba. Już samo to słowo jest smutne. Czarne. Przeraźliwe.
Żałoba to łzy i żal. To niemożność poradzenia sobie bez tych, których opłakujemy. Czy wobec tego jest zła? Nie. Przeciwnie. Jest bardzo potrzebna. Bo oczyszcza. Robi miejsce na nowe. Przygotowuje nas na to, co jeszcze musimy zrobić, będąc, trwając, istniejąc. Przygotowuje nas na noce pełne wspomnień i dni w wirze pracy – by nie myśleć.
W końcu przygotowuje nas na życie. Życie po śmierci kogoś dla nas ważnego. Bo jakaś część nas też pewnie z nim umarła. Więc poniekąd opłakujemy też te wszystkie nie spędzone razem święta i nie zjedzone ciastka. Podróże, których nigdy już razem nie odbędziemy i zachody słońca, których nie zobaczymy. Na to wszystko przygotowuje nas żałoba.
To coś, co trudno zrozumieć. Cały ten mechanizm. Szczególnie, kiedy jest się dzieckiem. I dlatego książki jak ta, są na wagę złota. Pomagają, pocieszają, pokazują kierunek. Przytulają, kiedy wszyscy inni już nie mają siły – pogrążeni w swojej żałobie. Ta książka to 'Żegnaj, niedźwiadku’ autorstwa Jane Chapman w przekładzie Michała Rusinka. Ukazała się nakładem Wydawnictwa Wilga i powinna znaleźć się w każdym domu.
Niedźwiadek umarł. Bez zapowiedzi. Nagle. Pozostawił po sobie pustkę – nie tylko tę fizyczną, ale też psychiczną – szczególnie w sercach i głowach jego dwójki najlepszych przyjaciół – bobra i kreta. Pustkę i niezrozumienie – dlaczego misia już nie ma. Na szczęście mieli siebie – i razem radzili sobie z najdotkliwszą z możliwych strat. Mieli siebie i razem postanowili zrobić coś jeszcze dla misia. Ostatnią rzecz, która sprawiła, że pożegnanie w końcu stało się kompletne. A żałoba pełna. Bo czasem wystarczy skończyć coś, co się razem zaczęło, by gdzieś tam, na nieboskłonie, ale też w zwykłych rzeczach, sytuacjach, odnaleźć tego, za kim tak bardzo tęsknimy. Bóbr i kret to dostrzegli. I mogli z lekkim sercem powiedzieć: Żegnaj, niedźwiadku…
To książka magiczna. Piękna i oszczędna w słowa, ale bogata w emocje. Książka, która będzie cudownym początkiem rozmów i przyjacielem – który pomoże, kiedy o to poprosimy. Trzeba ją mieć.





