Nikt mnie nigdy nie uczył tego, jak sobie radzić z emocjami. Jak je rozpoznawać, jak o nie dbać. Wszystkiego uczyłam się sama, metodą prób i błędów. Nie było łatwo i gdybym miała pomoc rodziców na pewno byłoby mi łatwiej. I kto wie, może niektóre rzeczy w moim życiu byłyby inne. Żałować nie żałuję, ale staram się, by moje dzieci miały pomoc. Chcę być dla nich swoistym drogowskazem, kimś komu będą ufać i do kogo będą się zwracać z prośbą o pomoc – również tę emocjonalną. Dlatego tak bardzo cenię książki z których nie tylko sama mogę się czegoś nauczyć, dowiedzieć, ale które mogę też podsunąć chłopakom. Jedną z nich zdecydowanie jest 'W poszukiwaniu spokoju. Dziennik uważności dla dzieci’ od Wydawnictwa Sensus. Autorką jest J. Robin Albertson-Wren, a tłumaczenie przygotował Tomasz F. Misiorek.
Zacznijmy od tego, że książka jest podzielona na 5 sekcji. Są to: Zakorzenienie; Spokój, opanowanie, poukładanie; Skupienie; Życzliwość; Połączenie.
Książka ta daje spokój. I taki na chwilę, i taki na dłużej. Pomaga wyciszyć się, ale też rozwinąć skrzydła. Pełno tu zadań, medytacji, ćwiczeń. Powiem Wam, że z wielu sama korzystam, bo są naprawdę świetne i pomagają poukładać sobie w głowie. Jest tu codzienność, pochwała tego, co mamy, czego doświadczamy. Jest wdzięczność – celebracja jej, tak często pomijana w życiu. A bardzo potrzebna.
Prowadzenie takiego dziennika na pewno pomoże nie tylko opanować emocje, ale też bardziej poznać siebie. Będzie też świetną pamiątką. Pomyślcie sobie jak dziecko ucieszy się, kiedy wróci do tych pierwszych zapisków za kilka lub kilkanaście lat. A może ten dziennik będzie tylko początkiem? Później można przecież podobne zapiski robić w zwykłym zeszycie – mając dziennik uważności za wzór.
Dając go Waszym dzieciom, dacie im coś jeszcze. Narzędzie do lepszego poznania siebie i możliwość zmiany. Bardzo polecamy.





