Bo 'daleko’ nie jest nigdy tam, gdzie się akurat znajdujemy’. To zdanie najbardziej utkwiło mi w pamięci, ale też i w sercu, po lekturze kolejnej części przygód Misia i Tygryska pięknie wyrysowanych i opisanych przez Janoscha (tłumaczenie Emilia Bielicka). Nakładem Wydawnictwa Znak Emotikon ukazało się wznowienie kolejnej części serii, zatytułowanej 'Idziemy po skarb’.
O bohaterach pisałam Wam już co nieco w poprzednim poście. Lubiliśmy ich bardzo – i chłopaki i ja.
Oprócz początkowego cytatu zapadło mi w pamięć coś jeszcze. I trafiło do serca. To myśl o tym, czym jest skarb. Dla mnie, dla ciebie, dla niej i dla niego. Dla jednego to mogą być pieniądze. Dla innego złoto. Jeszcze inny za największy skarb uzna zdrowie, książki i płynącą z nich wiedzę. Ktoś powie, że skarbem jest rodzina. Inny, że przyjaciele. Albo ta jedna, ukochana osoba. Albo czas i możliwość spełniania marzeń.
I wiecie co Wam powiem? Dla mnie skarbem jest posiadanie wszystkiego tego po trochu. Bo co nam z pieniędzy, jeśli nie mamy zdrowia? Co z czasu, kiedy spędzamy go samotnie? Co z książek, jeśli nie potrafimy czytać?
Miś i Tygrysek bardzo chcieli skarb znaleźć. Ruszyli w podróż i spotkali wielu ciekawych osobników – ślepego Kreta, szaloną Kurę, osiołka podróżnika Majorkę czy Grubasa z motorówką. Szukali i szukali. I niestety nie mogli znaleźć. A może źle patrzyli? Może skarbu nie należy szukać na ziemi, tylko patrząc w górę? A kiedy już się go znajdzie, dopiero zaczynają się prawdziwe kłopoty. Bo kiedy masz pieniądze, znajdzie się cała masa ludzi, którzy na te pieniądze mają chrapkę…
Janosch po raz kolejny skupia się na tym, co niewidoczne – a jednak odczuwalne. Na przyjaźni, bezpiecznej rutynie, na kalafiorze, który świetnie smakuje z ziemniakami i solą… Na tym, by potrafić cieszyć się z małych rzeczy. I z obecności drugiej osoby. Takiej, z którą można wyruszyć na poszukiwanie skarbu by dostrzec, że to ona jest dla nas skarbem. I to, co razem z nią się tworzy. Polecamy. Bardzo!






