Img 20220504 085214

Nie tylko dla niejadków

Dzień dobry! Rodzice niejadków – ręka do góry! Chociaż słowa niejadek nie lubię, wolę 'dziecko które nie chce jeść’. A dlaczego nie chce? Powodów może być mnóstwo. My na przykład mamy w domu anemika i alergika. Którzy dodatkowo są po prostu małymi dziećmi – i zdarza im się czegoś nie zjeść bo leży za blisko czegoś innego, jest nie tak pokrojone, albo po prostu 'bo tak’ 😁 ten ostatni argument zresztą pojawia się w wielu aspektach życia 😉
O różnych aspektach jedzenia i nie jedzenia możecie poczytać w książce z serii Krok po kroku od Wydawnictwa Wilga. To 'Lena i Ignaś poznają świat. Nie chcę jeść!’. Autorką tekstu jest Anna Paszkiewicz, a ilustracje przygotowała Agnieszka Matz. To trzy opowiadania, które zdradzają fajne patenty, ale które też nie do końca mi w całości pasują. Bohaterami są Lena i jej młodszy brat Ignaś. Ale spotykamy tutaj też innych bohaterów serii – Hanię i Stasia, znanych z części skierowanych do młodszych dzieci.
Tym razem to Ignaś jest w centrum wszystkich opowiadań. Dlaczego? Ano dlatego, że nie chce jeść. I to mi trochę nie pasuje, że tylko on jeden, że żadne inne dziecko problemu z jedzeniem nie ma. Może. Jest to specjalny zabieg, by czytelnik mógł się z jednym bohaterem utożsamić. Nie wiem. Mi się to trochę gryzie. Mój syn też pytał, dlaczego tylko Ignaś nie je, a Lena nie ma żadnego problemu z pochłanianiem owsianki czy innych dań? Także tu mam lekki zgrzyt, ale to chyba jedyny zarzut jaki mi się nasuwa w przypadku tych opowiadań. Chociaż jest jeszcze coś – porównanie niechęci do jedzenia z marudzeniem. I stwierdzenie, że nie można tego robić, szczególnie jak się jest w gościach. No nie jest to mój sposób narracji 🤷‍♀️Podobają mi się z kolei sposoby na oswojenie jedzenia, zaprzyjaźnienie się z nim.
I tak w pierwszym opowiadaniu babcia jest tą, która przygotowuje owsiankę idealną do zjedzenia (fajnie pokazane jak dodatki mogą zmienić danie w kilka sekund z 'niejadalnego’ w kosmiczne), z drugiego dowiadujemy się, że własnoręcznie przygotowane posiłki mogą smakować zdecydowanie lepiej niż te, które ktoś zrobi za nas. A z trzeciego – jak można połączyć zabawę z jedzeniem.