Jestem jedynaczką. Nie musiałam więc się martwić o to, że jakieś inne dziecko zabierze mi miłość rodziców.
Dziś sama jestem rodzicem – dwóch wspaniałych chłopaków. I kocham ich po równo. Chociaż nigdy bym nie powiedziała, że tak sie da. Wkurzają mnie też po równo 😅 ale to opowieść na inny post 😉
Oni jednak, mimo moich zapewnień, że traktuję ich tak samo i, że w moim sercu jest wystarczająco miłości dla każdego z nich, konkurują. Który koło mnie usiądzie, który będzie zasypiał bliżej mojego warkocza (obydwaj lubią trzymać mnie za włosy podczas zasypiania. Pewnie dlatego ostatnio moją ulubioną fryzurą są dwa warkocze 😂), który pierwszy wstanie i mnie obudzi, żeby chociaż rano spędzić trochę czasu sam na sam.
Dlatego tak bardzo się ucieszyłam, kiedy dotarła do nas książka 'Wszystkie kolory miłości’ od Wydawnictwa Jedność dla dzieci. Autorką jest Alba Castellvi, a ilustracje to zasługa Cuchu. Tłumaczeniem zajęła się zaś Katarzyna Górska.
Bohaterką jest Klara. Dziewczynka ma wrażenie, że kiedyś rodzice kochali ją bardziej. Kiedyś, to znaczy przed pojawieniem się na świecie jej młodszego brata, Robusia. Dziewczynce wydaje się jasne, że kiedyś miała całą miłość mamy i taty, a teraz ma jej tylko pół. Bo drugie pół idzie do braciszka. I takie rozwiązanie nie bardzo ją cieszy. Bo chciałaby znów mieć całość rodzicielskiej miłości.
Pewnego dnia Klara poszła do parku z nadzieją, że spotka tam swojego przyjaciela Michała. Jednak zamiast niego ujrzała dziwną kobietę z włosami związanymi w kitki gumkami we wszystkich możliwych kolorach. Na sobie miała czarny fartuch, a na twarzy ogromne skupienie. Malowała na płótnie rozciągniętym na sztaludze. Dziewczynka podeszła bliżej i zaczęła z malarką rozmawiać. Nie spodziewała się zupełnie, że ta (i wszystkie kolejne) rozmowa tak wiele w jej życiu zmieni. Że potrafi jej dostrzec wszystkie kolory miłości…
Książka czaruje obrazem, kreską i kolorami. Czaruje też mądrością, zamkniętą gdzieś między słowami. Pozwala poznać miłość, dotknąć jej i zauważyć, że naprawdę otacza nas z każdej strony. I dla każdego wystarczy. A czy pozwala też miłość zrozumieć? Tego nie wiem. Bo jej nie da się zrozumieć łatwo. Chyba nawet nie trzeba jej rozumieć, wystarczy ją poczuć. I patrząc pod słońce sprawdzić jaki ma kolor…





