Nasze życie jest jak labirynt. Obieramy drogę i tak naprawdę nie wiemy, czy wybraliśmy dobrze. I gdzie owa droga nas zaprowadzi. To pewnie zależy. I od naszych wyborów i od tego jakimi ludźmi jesteśmy. Bo tak jak skrzaty, tak ludzie różnią się od siebie – mimo podobnego wyglądu. A skąd tu nagle skrzaty – zapytacie. Ano z książki, którą dziś chcę Wam pokazać. To 'Labirynt. Gdzie chowa się to, co warto odnaleźć’ Anny Kucharek z ilustracjami Marzeny Karpińskiej. To self publishing i to bardzo udany.
Nasz bohater, Franek zwany też Bratkiem, to skrzat. I jak każdy skrzat, w pewnym wieku, wchodzi do labiryntu. To w nim czeka go szkoła życia. To w nim dorośnie. Są tu miejsca, do których żeby dotrzeć, trzeba zboczyć z drogi. A jak już tam będziemy okazuje się, że przy okazji można komuś pomóc. Jest Jezioro Wspomnień, które przypomina o miłości – tej bezwarunkowej. Jest mądry smok, który wie, że to my łączymy wspomnienia z przedmiotami i, że to w nas jest moc. Są przyjaciele – Rubin i Kumpel, którzy stoją u boku naszego bohatera i pomagają mu nieraz. Są zagadki, zadania nieoczywiste i każde z nich czegoś uczy Franka – a przy okazji i nas.
Czego?- zapytacie. Ano tego jak oswoić strach (i dlaczego jest nam bardzo potrzebny), jak być empatycznym i pomocnym. Ale też tego jak nauczyć się śmiać z samego siebie, a przy tym nie zawracać, iść cały czas obraną drogą. Bo nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. A jeśli coś źle zrozumiemy – trudno. Każdemu się może zdarzyć. Najważniejsze to nie bać się pytać. O czym jeszcze jest ta książka? Musicie sprawdzić sami. Warto, bo rzecz to mądra i wcale nie infantylna – jak to się czasem zdarza przy okazji tego typu publikacji skierowanych do dzieci. Tu nie ma odkrywania nie wiadomo jakich prawd. Jest zebranie do kupy zasad jakimi powinniśmy się w życiu kierować, by z każdego, najbardziej nawet zawiłego labiryntu, wyjść obronną ręką.
Idealnie sprawdzi się do czytania już ze starszymi przedszkolakami. Mój syn co chwila o coś dopytywał, coś kazał zapamiętać (a nawet zapisać!). Bardzo spodobał mu się smok, który w jego odczuciu był wszystkim nieprzewidzianym co może nas spotkać. Stąd jego rozmiar i fakt, że się go boimy. Bo przecież – tu cytat za moim synem: 'można bać się deszczu jak się jest na zewnątrz. Ale wystarczy wziąć ze sobą parasol – i już strach znika. Jest oswojony, jak smok’. Spodobało mu się jeszcze jedno przesłanie – podobnie zresztą jak mi. Jakie? Ano takie, że każdy z nas jest kochany. Bez przerwy o bez żadnych warunków. A miłość nie kryje się wcale w słowach i zapewnieniach. Ona kryje się w małych gestach. Na przykład takich, jak wręczenie komuś książki – chociażby tej opisywanej. A Wy? Komu byście ją wręczyli?




