Logo Dziecioczytanie Małe
1660653294110 01

Książkowy must have. Dla każdego

Jesienią ubiegłego roku przechodziłam najbardziej medialną chorobę ostatnich lat. Jakie czas później, już w tym roku, zaczęłam łysieć. To nie było zwykłe wypadanie włosów, bo te przecież wypadają codziennie – przy czesaniu i nie tylko. To były całe garści z czesania. Pukle na poduszce codziennie rano. Smętne mokre nitki w wannie – te które wypadły podczas mycia.
Łysienie telogenowe. Brzmiało trochę jak wyrok.
W tym wszystkim byłam ja, bojąca się spojrzeć w lustro. I wdzięczna za mroźną zimę, która wymagała noszenia nie tylko czapki, ale też kaptura.
Wstydziłam się, płakałam, tęskniłam. Cieszyłam się równocześnie, że włosów miałam zawsze dużo. Bo po tym, jak wypadło mi ich 70 procent, jeszcze coś zostało… Nie wyobrażałam sobie tego, że wypadną wszystkie…
Może też dlatego tak mocno odbieram książkę, którą dziś chcę Wam pokazać. Książkę niezwykle potrzebną, wzruszającą i piękną. Książkę, która wywołuje łzy, ale też pozwala na uśmiech. I daje nadzieję – opisując miłość, którą każdy z nas powinien choć raz poczuć.
Ta książka to 'ŁysOlka i Długowłosy’ Magdaleny Schatt-Skotak z ilustracjami Eweliny Kędzi.
Olek ma siostrę bliźniaczkę – Olę. Dziewczynka jest o kilkanaście minut starsza i podobna do brata. Różni ich to, że Olek ma długie włosy, a Ola… Nie ma ich wcale. To dlatego, że dziewczynka choruje na alopecję. I chorobę tę traktuje jako coś nadzwyczajnego. Chociaż czasem określa ją jako alergię na własne włosy. I czasem jej smutno i źle. Na szczęście ma wokół siebie ludzi, którzy nie pozwalają jej się poddawać i myśleć o sobie źle. Ludzi, którzy kochają ją bezgranicznie i bezwarunkowo. Dla których jest kimś najważniejszym, przynoszącym szczęście. Jest Słońcem w Układzie Słonecznym. Bo nie ma tam jednego, a są trzy Słońca. i Długowłosy i ŁysOlka to dwa najjaśniejsze.
Nie zawsze jednak jest tak pięknie – często bywa trudno. Kiedy dzieci się z Oli śmieją, czy kiedy ludzie ją pokazują i o niej mówią. Ale i te sytuacje da się przezwyciężyć.
Uwielbiam tę książkę właśnie za tą nadzieję. Za dobro, które z niej płynie. Za otuchę. Miłość tak wielką, że aż niemożliwą. Za ilustracje, które są wyjątkowe i piękne. Za kolory. Za magię i fantastyczne światy kreowane przez autorki.
To książka plaster – na inność i poczucie odosobnienia. Książka, która pokazuje jak ważna jest miłość – również ta do siebie. A może przede wszystkim ta.
Bardzo, bardzo polecam!
Ps. Najlepiej czyta się leżąc na kocu pod jabłonką i patrząc w niebo. Kiedy słońce, może nie te najjaśniejsze, spogląda nieśmiało spomiędzy gałęzi.