1658948931075 01

Książka, która pędzi. A przy tym jest świetna

Ta książka pędzi. Ale jest jednocześnie świetna do… Usypiania! Wszystko dlatego, że ma jednostajny, bardzo przyjemny rytm. A do tego wprowadza w dobry nastrój, pomaga się zrelaksować i szczerze pośmiać. Nie pamiętam już kiedy śmiałam się tak beztrosko jak podczas jej czytania. A, że czytamy ją często to i buzia mi się cieszy na okrągło 😁
Książka ta to 'Jak zebra przeszła samą siebie’ od Wydawnictwa Dwie Siostry. Autorem jest Mariusz Pitura, a ilustracje przygotowała Aleksandra Słowińska.
Ale to nie tylko książka, która sprawdzi się na dobranoc. To też rzecz, która pomoże w nauce liczenia, liczb i liczebników. I to aż do 39. Bohaterami są zwierzęta, które wciąż gdzieś pędzą, biegną, gonią. Wydaje się znajome? Ja yu zobaczyłam wyścig, który napędza ludzi, np. w korpo. Ale tu nie ma korpo szczurów. Przeciwnie. Wszyscy mają w sobie jakiś luz i lekkość, mimo, że pędzą. A przy tym są zabawni. No bo jak tu się nie uśmiechnąć pod nosem, ba! jak tu się nie śmiać w głos, kiedy mamy do czynienia z biegnącym pingwinem, pędzącymi na deskorolce bokserami, żukiem biegnącym po chwaście (oczywiście na stronie jedenaście!), susłem, który miał biec ale zasnął właśnie czy w końcu z… Diplodokiem (nie pytajcie skąd się wziął, tego nie wie nikt 😁). Powstaje pytanie, które zaczyna wiercić nam dziurę w brzuchu już od początku książki – dokąd oni wszyscy biegną? Otóż do… No pewnie, że Wam nie powiem 😁 sami musicie dotrzeć do zaskakującego finału.
Książka jest całokartonowa, ma zaokrąglone rogi i jest grubaśna. Ma fajny, podłużny format i łatwe do przewracania kartki. Nawet całkiem małe rączki sobie z nimi poradzą. Spodoba się i mniejszym dzieciom i starszakom. Starym krowom 😂 też! Jestem najlepszym przykładem krowy, zakochanej w tej książce. Polecam ogromnie!
Ps. To też świetna rzecz na chandrę. I na ćwiczenie dykcji również – szczególnie kiedy dzieci pokrzykują: 'szybciej mamo, szybciej! Bo zebra nam ucieknie’ 😁