Wyobraźcie sobie psa, który nigdy nie miał prawdziwego domu. Nie miał swojego człowieka i nikt go nie nauczył, że ludziom można zaufać. Więc on, ten pies, błąkał się po wsi i trafił do schroniska. Myślicie, że to źle? Otóż nie. Okazuje się, że to był początek do tego, tego najlepszego, co mogło go spotkać.
Ten pies istnieje naprawdę. A my możemy przeczytać o nim książkę – w której fikcja miesza się z prawdą i która dzięki temu staje się cudownym czytadłem z ważnym przesłaniem.
Ta książka to 'Kastor. Pies ze schroniska’ Alicji Kalinowskiej od Wydawnictwa Nowa Baśń.
I to właśnie on, Kastor, opowiada nam w niej swoją historię. Historię pełną tęsknoty, po trochu niesprawiedliwości, a po trochu niepewności co przyniesie nowy dzień. Kogo przyniesie. Ale to przede wszystkim opowieść o miłości i oddaniu. I to nie oddaniu psów w stosunku do ludzi. Ale ludzi – dla psów. Tych, którzy swoje życie poświęcili pomocy zwierzętom, których głos często nie jest słyszany. Tych, którzy pokazują jak można kochać takie biedy, które wszyscy inni spisali już na straty. Albo którym nie chcieli dać nawet szansy. Nie chcieli ich poznać.
Poznajemy tu historie różnych psów – takich, które tęsknią jak Nero po śmierci swojego właściciela. Takie, jak mały Bobik, które trafiły do schroniska na skutek zdarzeń losowych i które wciąż mają nadzieję, na powrót swojego człowieka. Takich też jak Hunter, którego największym marzeniem jest dobry, ciepły dom. I który, kiedy tylko szansa na taki zostaje mu odebrana, jest zdolny do wszystkiego.
I w końcu jest Kastor – nasz bohater, który najbardziej ukochał sobie wolność. Pies, którego kontakty z ludźmi do tej pory nie były dobre. I który marzy o ucieczce z miejsca, które w gruncie rzeczy nie jest takie złe. I sam nasz bohater w pewnej chwili się o tym przekonuje…
To książka, która wzrusza tym bardziej, bo daje głos tym niesłyszanym. Tym, których mowy nie rozumiemy, bo jej nie da się odczytać głową. Do jej poznania potrzebne jest serce. Otwarte na to, by przyjąć do niego kogoś, kto już zawsze będzie od nas zależny. A przy okazji da nam tyle miłości, że starczy nam na zawsze. Nawet wtedy, gdy ten ktoś pobiegnie na swoich czterech łapach za Tęczowy Most. By tam poczekać na kolejny, długo spacer. I by nas stamtąd chronić…
To książka która wzrusza. Przekonajcie się sami.


