Ależ to jest fajna książka. Pełna zaskakujących zwrotów akcji i w ogóle akcji! Dzieje się tu naprawdę dużo, a czytelnik jest w pełni zadowolony. Bo i literatura to wysokich lotów. A przy tym przystępna, uwrażliwiająca nie tylko na sztukę, ale też na innych. I na wzajemną pomoc. Nie tylko przy poszukiwaniu złodziei. Właśnie! Bo o nich się tu rozchodzi – czy uda się ich złapać?
Dowiecie się sięgając po pięknie wydaną, w dużym formacie książkę 'Mysz Tymoteusz i jeż Fryderyk na tropie złodziei obrazów’. Ukazała się nakładem Wydawnictwa Bosz, a autorkami są Dagmara Budzbon-Szymańska (tekst) i Joanna Gębal (ilustracje). Zaczęło się od spaceru. To na niego, wcześnie rano, wybrał się Tymoteusz. Wybrał się szybko, bo wszystko robił szybko. A jednak w parku zwolnił. Bo i ktoś krył się tam, w zaroślach. Okazało się, że to jeż – Fryderyk. Początkowo nie pałał chęcią znajomości, ale po czasie się to zmieniło. Można nawet rzec, że mysz i jeż się zaprzyjaźnili. A do tego, przypadkiem, dowiedzieli się o czymś strasznym. Poznali plany kradzieży słynnego obrazu z jednego z muzeów w Londynie. I postanowili pokrzyżować owe plany rabusiom. Z pomocą wuja Ignacego i pewnego szczura, który miał nosa do policyjnych spraw…
Czy im się uda? A może sami popadną w tarapaty? Warto sprawdzić. I zabawić się w detektywów.
Oprócz ciekawej historii, mamy tu też zaskakujące, bardzo czyste w formie i przyjemne dla oka ilustracje. Niektóre są wpasowane w tekst, inne całostronnicowe. Wszystkie przyciągają wzrok. Mój starszak stwierdził, że nigdy nie widział myszy i jeża na motorze, a tutaj, dzięki tej książce się udało. I bardzo go to ucieszyło 😁 mnie z kolei cieszy, że jest jeszcze jeden tom przygód bohaterów, o którym więcej niebawem!








