Znacie Paddingtona? My poznaliśmy go stosunkowo niedawno i… Od razu nas zauroczył. Owszem, wcześniej wiedziałam, że taki miś istnieje, ale jako, że byłam w teamie Kubusia Puchatka, to tego misia jakoś nie do końca brałam pod uwagę przy dokonywaniu książkowych wyborów.
I to był… Błąd. Bo Paddington jest uroczy, trochę się wymądrza, ale przy tym jest tak sympatyczny, że po prostu chce się go poznawać. I śledzić jego przygody.
Niedawno trafiła do nas kolejna z nich – w grudniowej, puszystej i mikołajowej odsłonie. To 'Paddington i świąteczna niespodzianka’ od Wydawnictwa Znak Emotikon. Autorem jest Michael Bond, a ilustracje przygotował R. W. Alley. Tłumaczeniem zaś zajął się Michał Rusinek.
Sympatyczny miś, który mieszka z rodziną państwa Brownów w Wielkiej Brytanii postanawia zabrać ową rodzinę na spotkanie ze Świętym Mikołajem w centrum handlowym. Ale nie tylko. Będzie tam można też przejechać się saniami po Zimowej Krainie Cudów i zajrzeć do warsztatu Mikołaja. No i najważniejsze – dowiedzieć się, czy sam robi marmoladę. Paddington – prawdziwy smakosz właśnie marmolady, jest przekonany, że tak. Ale niestety – nic nie idzie tak, jak miś sobie wyobrażał. Na miejscu spotyka go, jak i całą rodzinę Brownów zawód za zawodem. Co więcej – miś w nie do końca zamierzony sposób staje się sensacją. Jak wybrnie z sytuacji? I czy rozwikła zagadkę marmolady? Warto sprawdzić, bo książka jest wyjątkowo ciekawa, a leży tym ciepła i czuć w niej na maksa klimat świąt. A do tego przywraca wiarę w tego, w którego wierzyć przestajemy zazwyczaj zanim jeszcze staniemy się nastolatkami. Chociaż powiem Wam, że ja wierzę do dziś. I w Mikołaja i w to, że w święta naprawdę mogą spełnić się marzenia. Nie tylko te prezentowe…
Cudowna lektura na rodzinny, wspólny czas. A do tego piękne ilustracje, które cieszą oko. Bardzo polecamy!
